Jak długo prowadzi Pan swoją firmę i skąd pomysł właśnie na taką działalność?

Prowadzimy firmę 18 lat. A skąd pomysł? Lubimy wyzwania! Chcemy je więc pokonywać. Same usługi transportowe zostały dawno wyparte przez firmy spedycyjne i z nimi nie ma co konkurować, bo zawsze przegramy. Jest to po prostu perfekcyjnie zoptymalizowane: auta jadą do wielu klientów, wracają pełne. A jak my pojedziemy do jednego klienta, to jest nierentowne dla jednych i dla drugich.

Czyli przeprowadzki w bliskiej okolicy sprawdzają się bardziej?

Przeprowadzki to transport wymagający. Skupia się też na zabezpieczeniu oraz zaufaniu. W końcu mienie zostało nam powierzone. Same przeprowadzki wykonujemy na terenie całej Europy. Zajmujemy się transportem międzynarodowym. Jako jedni z nielicznych firm przeprowadzkowych mamy licencję przewoźnika, wymaganą od zeszłego roku.

Indeks satysfakcji Pana firmy jest bardzo wysoki, wynosi 9,8 punktów (na 10 możliwych). Taką samą wartość mamy przy ocenie końcowej. Indeks popularności też jest wysoki: 9,7 na 10 punktów. Proszę o krótką opowieść, w której wyjaśni Pan – jak to robicie, że klienci tak was doceniają?

Mam takie hasło, którym często się posługuję: My chcemy przeprowadzić pana, pana znajomych i pana firmę. Jedno zdanie, a tak dużo mówi o sobie delikatnie. Nie chodzi tu też o to, aby się „nachapać”. Tylko łyżeczką drążyć tę skałę i dążyć do tego, aby jej jak najwięcej przerobić. Dbam też o te opinie. Jak ktoś ma wątpliwości, to już w zarodku staramy się to rozwikłać: co się dzieje, dlaczego jest niezadowolony itp.

Dążymy do tego, aby klienci byli zadowoleni. Staramy się też robić tak, aby polecali nas dalej. Ta reklama szeptana jest naszym największym dobrem. Właśnie dlatego musimy cały czas pracować, a nie spoczywać na laurach i cały czas się doskonalić. Mamy chyba największe doświadczenie na tutejszym rynku, więc to my troszkę wyznaczamy standardy.

Zawsze też klientom mówię, że: nikt nie będzie pamiętał, ile kosztowała ta przeprowadzka po 3 latach, ale gdy popatrzy się na tę wielką rysę na drzwiach swojej ukochanej szafy, to się zapamięta do końca życia. Chcemy zawsze tego uniknąć, delikatnie rzecz ujmując. Ważni są tu więc bardzo także ludzie, z którymi się pracuje. Mam to szczęście, że większość moich współpracowników działa ze mną od samego początku. Jest ich łącznie sześciu, a każdy ma przynajmniej 15 lat doświadczenia.

Czy potwierdzi Pan to, co mówi wielu przedsiębiorców, że prowadzenie własnej firmy to praca 24 godziny na dobę? Jak to u Pana wygląda?

Dwadzieścia cztery godziny to nie, bo byśmy długo nie pociągnęli, ale taka reklama była w telewizji: jesteśmy przedsiębiorcami, szoferami, księgowymi, zaopatrzeniowcami, marketingowcami i cała ta praca urywa się o 1 w nocy, a kolejny dzień zaczynamy o 6. Finalnie jesteśmy wszystkim. Jak by to wszystko podliczył, to pewnie by wyszło, że pracujemy na dwóch etatach, a nawet dwóch i pół. Ale idzie za tym satysfakcja. I to jest chyba to, co buduje.