4.9 - googleMaps
5 - facebook
1662 ocen - googleMaps
111 ocen - facebook
34-520 Poronin
Wywiad z laureatem
Skąd wziął się pomysł na otworzenie własnej działalności?
Sukces Zgórburgera to nie jest moja zasługa. To jest zasługa w większości mojej żony. To właśnie ona jest talentem kulinarnym. Mając świadomość, że ma takie cudowne umiejętności, szukałem sposobu na to, aby móc je choć trochę wykorzystać. Z frajdą dla mojej żony oczywiście :).
Ja jestem bardziej rzemieślnikiem niż artystą i na pewno się nie poddaję przy pierwszym niepowodzeniu. Można powiedzieć, że te skrajności się uzupełniają.
Złożyła się na to jeszcze taka kwestia, że przez wiele lat swojego życia pracowałem w delegacjach. W domu bywałem jako tzw. weekendowy mąż. Siłą rzeczy żywiłem się w przeróżnych miejscach w całej Polsce. Z jednej strony, życie w ciągłej delegacji zaczęło mnie męczyć, a z drugiej strony już jakiś czas szukałem sposobu, aby zrobić biznes na Podhalu.
W pewnym momencie "połączyłem kropki na mapie" i padło na to, żebyśmy otworzyli burgerownię.
Zrobiliśmy taki nasz własny research. „Przejechaliśmy się” po tego typu miejscach i restauracjach, w których serwowane są burgery, żeby zobaczyć, z jakim poziomem BURGERÓW mamy do czynienia na rynku Podhalańskim.
Podjęliśmy decyzję, że zrobimy burgerownię, ale inną niż wszystkie. Z takiego „wysokiego C”.
Założenie było takie, żeby oferować poziom restauracyjny dań, ale z food trucka. Na restaurację nie pozwalał nam budżet. Stwierdziliśmy, że „albo się uda, albo się nie uda”. Skoro rozmawiamy, to trzeba przyjąć, że całkiem nieźle się udaje. (śmiech)
Co sprawia, że Pana usługi są tak bardzo cenione?
Mam świadomość, że burgery są dość popularnym daniem. Natomiast ta popularność spowodowała w dużej mierze, że zaczęto, w którymś momencie bardzo upraszczać to danie. Chodzić na skróty. Na dodatek przypięła się do BURGERA tabliczka, że to jest fast food i to na ogół niskiej jakości.
Takie podejście mi się nie podoba.
Przecież historycznie, zarówno burgery jak i food trucki, był tworzone przez ludzi z pasją, fascynatów, którzy niekoniecznie chcieli wiązać się z miejscem, ale na pewno serwować dania wysokiej jakości w które wkłada się całe serce. Czyli tworzyć niejako restaurację, nie mając dużych pieniędzy. Sercem, pasją i talentem do gotowania robić coś super.
Postaraliśmy się wyzbierać wszystkie rzeczy, które temu przyświecały – co nam w serduszku gra – i stworzyć takie nieoczywiste miejsce, gdzie będziemy serwować nie fast-foodowe burgery tak, jak wszyscy (z gotowego, mrożonego kotleta, gotowych sosów itd.), ale coś zupełnie na odwrót.
W życiu bardzo wierzę, że "jakość się obroni". Jakością właśnie chcemy zachęcić klientów do odwiedzania ZGÓRBURGERA. Podstawą każdego dobrego BURGERA jest mięso. Serwujemy zatem coś z najwyższej możliwej "półki", czyli wołowinę rasy HEREFORD, która raczej jest zarezerwowana do bardzo, bardzo dobrych restauracji. Warto mieć świadomość, że jej cena jest 3-, 5-krotnie wyższa niż tej, która można spotkać w sklepach – a my taką właśnie WOŁOWINĘ dajemy. Za kompozycje odpowiada moja żona Karolina, która jest niekwestionowanym masterchefem ! To właśnie ona potrafi tak połączyć smaki, że są nie do powtórzenia. Wiąże się to oczywiście z tym, że większość sosów robimy sami. Nawet żurawinę do CAMBERTA i ZGÓRBURGERA (to nazwy burgerów), robi sama, bo te dostępne na rynku nie spełniają jej standardów. Bułki piecze dla nas codziennie lokalna piekarnia, gdyż nie wyobrażam sobie serwować wykwintnego mięsa w mrożonej , chemicznej słodkiej bułeczce. Każdy szczegół ma znaczenie.
Mimo że ceny nie są najniższe, nie jesteśmy przy tym wszystkim pazerni. Robimy to tak, aby dało radę to pogodzić. Tak, aby nasi pracownicy byli godnie wynagradzani, a klienci otrzymywali dania warte swojej ceny. Chcemy trochę takiej sytuacji win-win-win. Tworząc biznes, miałem takie przekonanie, że korzyść musi być dla wszystkich 3 stron: klientów, którzy mają korzyść, przychodząc do nas; pracowników, którzy przychodząc do nas do pracy, mają frajdę z tego, co robią; a także my jako pomysłodawcy oraz osoby, biorące w tym udział.
Na nikim się nie wzorujemy, ani też nie naśladujemy. Wyznaczamy swoje standardy i chcemy zaskakiwać naszych gości coraz to nowymi i ciekawymi kompozycjami. Stąd cały czas w ofercie mamy choć jednego, a czasem dwa, burgery sezonowe. No może jedną rzecz chcemy mieć tak, jak McDonald. Jak się jedzie „do Maka”, to się wie, że zawsze będzie tak samo. Niezależnie gdzie to jest. To jedno chcemy mieć tak samo,czyli żeby ludzie wiedzieli, że jak się jedzie to Zgórburgera, to zawsze będzie tak samo dobrze. Tego się trzymamy.
Mówi się, że przedsiębiorca pracuje 24 godziny na dobę. Jak utrzymać motywację i koncentrację do działania przez cały ten czas?
Chyba nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie. To jest kwestia dosyć złożona. Czuję się odpowiedzialny i ciągle zaangażowany w to co robię, może trochę dlatego, że jestem pracoholikiem. To nie jest łatwe w życiu i obyciu, ale być może ten mój upór, stawianie na jakoś oraz odpowiedzialności za to, co się robi jest czynnikiem sprawczym. Może to sprawia, że to wszystko wygląda, jak wygląda. Po prostu tak się fajnie złożyło w Zgórburgerze, że tworzą go w tym momencie 4 osoby: ja, moja żona i 2 wspaniałych pracowników. Wszyscy razem się uzupełniamy, bo każdy z nas jest różny, a z drugiej strony łączy nas podobny system wartości, że są rzeczy ważne i ważniejsze i jesteśmy w pracy żeby dawać z siebie 100% i sprawiać ludziom przyjemność dobrym jedzeniem.
Odpowiedzialność za serwowane dania, są na pierwszym miejscu. Nie pieniądze, realizowanie zysków, ani nic innego: każdy burger ma być mistrzostwem świata. Każda osoba, która przyjdzie do Zgórburgera, ma się poczuć po prostu wyjątkowo. Pomimo tego, że to tylko food truck, takie nieoczywiste miejsce. Tym wszyscy żyjemy :)
Chcemy, aby klient miał takie przeświadczenie, że jesteśmy dla niego. Dla naszego gościa, który przychodzi zjeść, bo da się zauważyć, że czasy są, jakie są – a okazuje się, że dobrym jedzeniem można wywoływać u ludzi uśmiech na twarzy. A to już jest taka wartość dodana, której nie da się zmierzyć w żadnym Excelu. Przyjeżdżają, smutni z różnych powodów, jedzą u nas i nagle widać, że cała ich aura się zmienia. Pięknie to widzieć na własne oczy. Wszyscy mamy z tego frajdę. I niech to trwa, co mogę innego powiedzieć.
Mamy nadzieję, że to nie koniec, bo chcemy się trochę rozwinąć. Ale tak, jak nam to życzą klienci „nie za bardzo”, abyśmy nie przeholowali. (śmiech) Nie stracili tego klimatu, który jest; podejścia – bo to jest mega ważne i tu się w pełni zgadzam. Z jednej strony chciałbym pracować mniej, ale z drugiej: nie wyobrażam sobie, aby była taka sytuacja, że mnie nie ma w Zgórburgerze, nie mam kontaktu z klientami i to nie ja jestem w okienku do obsługi. Przed nami stoi więc wyzwanie, aby trochę przeskalować ten biznes, ale nie zatracić klimatu, więzi i kontaktu z naszymi gośćmi.
Czy wyróżnienie Top 100 of Poland, pochodzące w całości od zadowolonych klientów, jest dla Pana powodem do radości?
Strasznie to jest miłe i krępujące jednocześnie, że ta rozmowa w ogóle ma miejsce Mam na myśli ten wywiad.. Równocześnie mam świadomość, że wróżenie od Państwa otrzymujemy tylko dlatego, że bardzo wielu ludziom chciało się podzielić opinią na nasz temat w google oraz na facebooku. To jest cudowna sprawa, to utwierdza mnie w wierzę że jakość się obroni. Świat raczej poszedł w tę stronę, że marketing jest w stanie sprzedać byle co, za duże pieniądze i jak wielu twierdzi, jest najważniejszy.
Ja ze swoim podejściem jestem na przeciwnym biegunie skali, gdzie stronię od jakiejkolwiek reklamy, czy marketingu. Jedyne, w co wierzę to jakość i zadowolenie. A także fakt, że to, co robię, sprawia na tyle dużo frajdy, że będzie się chciało o tym opowiedzieć swoim znajomym. I nigdy nie prosząc o opinię kogokolwiek, okazało się, że to działa. To faktycznie ma miejsce i to jest piękne!
Zgórburger po tych 4 latach jest taką fajną historią. Ludzie przyjeżdżają do nas, zachęceni właśnie tymi opiniami. Zawsze jest miło, sympatycznie, a swą liczoną obecnością pchają dalej tę całą historię, bo im się chce… Ja nie wiem, jak oni to robię, że chce im się te wszystkie elaboraty pisać na tym Google. To jest piękna historia.
Nie ukrywam, że zupełnie po ludzku, czasem płaczę ze wzruszenia, czytając te wszystkie rzeczy: że udało się sercem, pracą i takim naprawdę od początku do końca szczerym podejściem do tego przedsięwzięcia, sprawić, że to faktycznie działa. To jest wspaniałe, że możemy wybić się ponad to marketingowe bicie piany, fajnie robić swoją robotę i jesteśmy w stanie przetrwać, w tych trudnych czasach dla gastronomii. Sprawiać, że tych ludzi jest coraz więcej, chcą przyjeżdżać i co najważniejsze: spełniamy ich oczekiwania.
Za każdym razem musimy stanąć na wysokości zadania, co nie jest rzeczą taką prostą i oczywistą, ale to jest nasz cel. Tak to chcemy robić. Gdybyśmy byli nastawieni na wynik finansowy itp., to chyba by nie było takiej historii. A u nas to jest na drugim miejscu. My przede wszystkim chcemy sprostać wyzwaniu, bo coraz więcej osób do nas przyjeżdża i przyjeżdża z konkretnymi, wysokimi wymaganiami.
W moim przekonaniu gastronomia to takie misyjne zajęcia. Trzeba robić więcej i chcieć dawać więcej, jeśli chce się, aby wszyscy na tym korzystali.
Co chciałby Pan przekazać swoim klientom?
Wdzięczność. Ogromną wdzięczność i podziękować ! Naprawdę serce mi się raduje, gdy czytam te wszystkie opinie. Gdy mam feedback rozmawiając z Wami, że tym, co robimy, mogę wywoływać uśmiech na twarzy. To daje tyle satysfakcji w życiu, że życzę każdemu, kto wkłada całe serce w to co robi, żeby spotkało go to samo. Wtedy naprawdę się nie czuje, że człowiek pracuje ;)
Po prostu dziękuję Wam ! Dziękuję, że jesteście. Dziękuję, że chce Wam się pisać te wszystkie rzeczy. Dziękuję, że chce Wam się z nami rozmawiać i dajecie nam dużo energii do działania.
Dziękuję Wam bardzo, bo bez Was nie byłoby nas. To były bardzo trudne 4 lata dla branży, a jesteśmy. I dziękuję. Po prostu. Wdzięczność to jest to, co chciałbym przekazać. No i zapraszamy baaaardzo serdecznie :)
Jesteś właścicielem tej firmy?
Dowiedz się, co dla Ciebie przygotowaliśmy.
Indeks zadowolenia
Wskaźnik opinii to średnia ważona ocen we wszystkich portalach internetowych. Np. jeśli firma ma na portalu A ocenę 4/5 wystawioną na podstawie 10 ocen. Natomiast na portalu B ocenę 5 na 5 wystawioną na podstawie 90 ocen. To wskaźnik opinii wyliczamy:(4/5.10.5/5.90 )/100= 9,8/10